Niemiecka minister nie zmieni przepisów o płacy minimalnej

Przepisy związane z niemiecką płacą minimalną nie zostaną zmienione pomimo krytyki – zapowiedziała wczoraj minister pracy Andrea Nahles. Dziś z Nahles spotka się polski minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz.
Jak podkreśliła niemiecka minister, rząd nie przewiduje zmiękczenia przepisów. Według niej po trzech tygodniach od wprowadzenia nowej ustawy nie można ocenić jej skutków, będzie jednak bacznie obserwowała sytuację.
Zdaniem Nahles opinie mówiące o zbytniej biurokratyzacji są bezzasadne. To jedyny sposób, aby w miarodajny sposób określić, czy respektowane są prawa pracownika.
Z postawą niemieckiego rządu nie zgadza się strona polska. Jak powiedział PAP rzecznik Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju Piotr Popa, polscy przedsiębiorcy są znacznie bardziej obciążeni nowymi wymaganiami administracyjnymi niż wynikałoby to z celu niemieckiej ustawy, jakim jest ochrona pracowników. – Cel ten nie może stać się barierą, która ogranicza wolną konkurencję na rynku międzynarodowych przewozów drogowych – podkreślił.
Jak twierdzi minister Wasiak, ustawa o płacy minimalnej prowadzi do podwyższenia kosztów transportu o 13-15 proc. Choć rozumie związkowców, którzy przy okazji wprowadzenia nowych przepisów liczą na wyższe wynagrodzenia – uważa jednak, że szkodzą oni branży.
Na podstawie: PAP, IAR
Komentarze
Według najnowszych doniesień, w zasadzie sprzed 45 minut, zapisy ustawy NA RAZIE nie będą stosowane wobec zagranicznych przewoźników, w tym polskich. Podsyłamy link: http://www.cargonews.pl/niemiecka-placa-minimalna-jednak-nie-bedzie-dotyczyla-polakow-najnowsze-ustalenia/ Zgadzamy się, że pracownicy zarabiający w walucie danego kraju, rozliczający w nim podatki nie powinny podlegać tego rodzaju ustaleniom - to przecież nielogiczne. Czujemy, że niedługo Niemcy powrócą do tematu, ale ten na pewno nie przycichnie i wkrótce - miejmy nadzieję - zaintereweniuje UE.
Mam wrażenie jakby nasz rząd kompletnie nie rozumiał problemu. Czy my mamy prosić Niemców, o to, aby w łaskawości swej nie stosowali MILOG'a, czy mamy żądać aby respektowali prawo UE. Wszyscy nasi kierowcy są w delegacji (nie delegowani). Dowolność interpretacyjna stosowanych przez nich przepisów jest kary godna. Druga sprawa, dlaczego urzędy niemieckie mają mieć wgląd praktycznie w cały obszar gospodarczo-finansowy polskie branży transportowej - to jest jakiś pieprzony zabór. Może by tak wprowadzić niemieckie stawki minimalne dla wszystkich pracowników pracujących w niemieckich firmach (lub z większościowymi niemieckimi udziałami) na terenie Polski. Moim zdaniem Niemcy doskonale zdają sobie sprawę z wadliwości interpretacyjnej swoich przepisów, zależy im jednak na utrzymaniu w jak najdłuższym czasie takiego stanu rzeczy. Cel jest jasny: przypodobanie się ich związkom zawodowym i próbę wyniszczenia polskich firm. Ciekawy jestem czy firmy, które upadną z tego powodu będą mogły pozwać rząd niemiecki w sytuacji kiedy UE wykaże niezgodność przepisów DE z UE ?
Twój komentarz
Jeśli chcesz napisać komentarz, zaloguj się:
lub zarejestruj się.